Za mną pracowity rok. Cały czas trenuję pływanie i koszykówkę, a niedawno pierwszy raz byłem na treningu lekkoatletyki. Przyjście na trening lekkoatletyki zaproponowała mi trenerka tej dyscypliny żebym robił trening ogólnorozwojowy, który przyda mi się też w pływaniu będącym moim sportem wiodącym. Wszystkie te dyscypliny trenuję w klubie KSN Start Warszawa.
W tym roku jeżdżę już na zawody pływackie. Ponieważ dość dobrze poszło mi na Mistrzostwach Polski Juniorów we Wrocławiu (startowałem w trzech konkurencjach i zdobyłem 3 medale – 1 złoty i dwa srebrne), to na pływackich Mistrzostwach Polski Seniorów w Łodzi otrzymałem powołanie do kadry PZSN Start "Nadzieje Paralimpijskie". Oprócz mnie do kadry dostała się grupa około 30 zawodników z całej Polski, z którymi od 5 do 15 sierpnia byłem na obozie treningowym w Bydgoszczy.
Razem z nami zgrupowanie w Bydgoszczy miała kadra parapływacka. Dzięki temu mogłem poznać doświadczonych zawodników, którzy kilka dni po zakończeniu obozu startowali na Igrzyskach Paralimpijskich w Paryżu. Opiekę nad nami sprawowała piątka trenerów, którzy byli dobrani do nas pod kątem ich doświadczenia ze stopniami niepełnosprawności, psycholog (który co ciekawe jest psychologiem kadry parapływackiej Polski) oraz dwóch fizjoterapełtów (jeden z nich również należy do kadry). Nad całością czuwała trenerka parapływackiej kadry – Pani Beata Pożarowszczyk-Kuczko.
Ten obóz treningowy miał przygotować uczestników na pierwsze międzynarodowe zawody na Słowacji. Trenowaliśmy w systemie 2-2-1, czyli dwa dni dwa treningi, jeden dzień jeden trening (każdy trening trwał 1,5 godziny) a niedziela była wolna. Treningi odbywały się na basenie Astoria. Miałem bardzo profesjonalnego i miłego trenera z klubu z Łodzi. Zawsze był chętny do rozmów i był nastawiony przyjacielsko. Podczas obozu poza doskonaleniem stylu grzbietowego zacząłem pływać żabką.
Plan dnia na obozie wyglądał tak, że od 6:30 było śniadanie a o 8:30 byłem w wodzie na pierwszym treningu potem szybka regeneracja, obiad i następny trening lub wyjście na grupowy spacer. Potem oczywiście kolacja. Obóz to jednak nie tylko trenowanie, poznałem na nim super ludzi z całej Polski, z którymi wspólnie spędzałem czas między treningami. Ostatniego dnia otrzymaliśmy ubiór reprezentacyjny czyli koszulkę i spodenki z orzełkiem. Podsumowując - ten obóz dał mi dużo dobrego fizycznie, sportowo i jeśli chodzi o nowe znajomości. Te dziesięć dni minęło bardzo szybko. Wręcz za szybko...
W tym roku jeżdżę już na zawody pływackie. Ponieważ dość dobrze poszło mi na Mistrzostwach Polski Juniorów we Wrocławiu (startowałem w trzech konkurencjach i zdobyłem 3 medale – 1 złoty i dwa srebrne), to na pływackich Mistrzostwach Polski Seniorów w Łodzi otrzymałem powołanie do kadry PZSN Start "Nadzieje Paralimpijskie". Oprócz mnie do kadry dostała się grupa około 30 zawodników z całej Polski, z którymi od 5 do 15 sierpnia byłem na obozie treningowym w Bydgoszczy.
Razem z nami zgrupowanie w Bydgoszczy miała kadra parapływacka. Dzięki temu mogłem poznać doświadczonych zawodników, którzy kilka dni po zakończeniu obozu startowali na Igrzyskach Paralimpijskich w Paryżu. Opiekę nad nami sprawowała piątka trenerów, którzy byli dobrani do nas pod kątem ich doświadczenia ze stopniami niepełnosprawności, psycholog (który co ciekawe jest psychologiem kadry parapływackiej Polski) oraz dwóch fizjoterapełtów (jeden z nich również należy do kadry). Nad całością czuwała trenerka parapływackiej kadry – Pani Beata Pożarowszczyk-Kuczko.
Ten obóz treningowy miał przygotować uczestników na pierwsze międzynarodowe zawody na Słowacji. Trenowaliśmy w systemie 2-2-1, czyli dwa dni dwa treningi, jeden dzień jeden trening (każdy trening trwał 1,5 godziny) a niedziela była wolna. Treningi odbywały się na basenie Astoria. Miałem bardzo profesjonalnego i miłego trenera z klubu z Łodzi. Zawsze był chętny do rozmów i był nastawiony przyjacielsko. Podczas obozu poza doskonaleniem stylu grzbietowego zacząłem pływać żabką.
Plan dnia na obozie wyglądał tak, że od 6:30 było śniadanie a o 8:30 byłem w wodzie na pierwszym treningu potem szybka regeneracja, obiad i następny trening lub wyjście na grupowy spacer. Potem oczywiście kolacja. Obóz to jednak nie tylko trenowanie, poznałem na nim super ludzi z całej Polski, z którymi wspólnie spędzałem czas między treningami. Ostatniego dnia otrzymaliśmy ubiór reprezentacyjny czyli koszulkę i spodenki z orzełkiem. Podsumowując - ten obóz dał mi dużo dobrego fizycznie, sportowo i jeśli chodzi o nowe znajomości. Te dziesięć dni minęło bardzo szybko. Wręcz za szybko...